Po raz drugi w tym sezonie przegrywamy w derbach Pomorza z LSSS Team Lębork. Podobnie jak pierwsze spotkanie, również rewanż w Chojnicach miał swoją dramaturgię i zakończył się wygraną gości 7:6.
Red Devils – LSSS Team Lębork 6:7 (2:4)
Bramki: Nikita Storozhuk 2, Patryk Laskowski 2, Alex Arriazu, Marvin Perkovic – Lucas Bonifacio 2, Eric Tabares Villalba 2, Andre Luiz De Lima Silva, Krzysztof Witkowski, Vitaliy Kolesnik.
Red Devils Chojnice: Kevin Kollar, Sebastian Kartuszyński, Artur Czarnowski – Łukasz Sobański, Andrii Burdiuh, Mykyta Storozhuk, Przemysław Laskowski, Alex Arriazu, Kristian Medon,, Patryk Laskowski, Robert Świtoń,, Marvin Perkovic.
LSSS Lębork: Dominik Czekirda – Mateusz Madziąg, Piotr Łapigrowski, Michał Choszcz, Krzysztof Witkowski, Vitaliy Kolesnik, Andre Luiz De Lima Silva, Krystian Klawikowski, Lucas Bonifacio Dos Santos, Eric Tabares Villalba, Rafał Łapigrowski, Dominik Depta.
Wynik pierwszego meczu w Lęborku zwiastował emocje w rewanżu. I kibice, którzy oglądali to spotkanie online, na pewno na nudę narzekać nie mogli. – Szkoda, że graliśmy bez kibiców – wzdychał po meczu Robert Świtoń, mając nadzieję, że przy wsparciu fanów, ten mecz być może skończyłby się innym wynikiem.
Drużyna Red Devils przystąpiła do spotkania w optymalnym na ten moment zestawieniu – do zespołu wrócili Marvin Perkovic, który pauzował za kartki oraz Andrii Burdiuh (po kontuzji).
Niestety, po raz kolejny Diabły dały się zaskoczyć na samym początku. Goście już w 35 sekundzie wyszli na prowadzenie. Chojniczanie kolejny już raz w tym sezonie stracili piłkę przy jej wyprowadzaniu, a dokładniej przy „kiwaniu się” na własnej połowie. Po tym szybkim ciosie gospodarze potrzebowali chwili, by stanąć na nogi. Dopiero z upływem kolejnych sekund i minut drużyna z Chojnic zaczęła łapać odpowiedni rytm meczowy. Efektem tego była bramka Patryka Laskowskiego w 7 minucie. Po tym golu gospodarze jeszcze przycisnęli i mogli pokusić się o kolejne bramki. Przyznać jednak trzeba, że obie drużyny miały swoje okazje i mecz obfitował w podbramkowe sytuacje, strzały i obrony. W 13. i 16. minucie goście dwukrotnie pokonali Kevina Kollara. Pierwszy gol to dobrze rozegrana akcja zespołowa, a drugi natomiast to szybka kontra. Dwie minuty przed przerwą gospodarze zmniejszyli wynik. Piłkę w środku boiska odzyskał Medon, przejął ją Storozhuk i po dwójkowej kontrze Medon wyłożył piłkę do Arriazu, który pokonał bramkarza gości. Niestety, odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa. Po akcji Bonifacio podwyższył na 4:2.
Szybko strzelona na początku drugiej połowy bramka przez Perkovica zwiastowała emocje, gdyż na tablicy wyników zrobiło się tylko 3:4. W 28. min. wydawało się, że sędziowie nie odgwizdali faulu (odepchnięcia) na Patryku Laskowskim. Chwilę później goście wyszli z kontrą, sędziowie odgwizdali zagranie ręką Perkovica, który interweniował wślizgiem. Gospodarze nie zdążyli jeszcze ustawić szyków, sędziowie pozwolili gościom na szybkie wznowienie gry i przyjezdni podwyższyli wynik na 5:3. Na nic zdały się dyskusje z arbitrami. Dwie minuty później drużyna z Lęborka rozegrała świetną akcję i „rozklepała” chojnicką defensywę. Po tej bramce trener Oleg Zozulya zdecydował się na wycofanie bramkarza, lotnym został Robert Świtoń. Mimo przewagi w polu jednego zawodnika po raz kolejny niepotrzebnie „na kiwkę” zdecydował się Alex Arriazu. Zamiast oddać bezpiecznie piłkę, niestety, kolejna jego strata piłki spowodowała również stratę kolejnego gola. Do pustej bramki trafił z własnej połowy były zawodnik Red Devils Vitaliy Kolesnik. I wydawało się, że jest już po meczu. No i rzeczywiście, nie udało się odrobić strat, ale nie oznaczało to końca emocji w tym spotkaniu. W 36. min. Nikita Storozhuk wykorzystał rzut karny po faulu Kolesnika, który „wyleciał” z boiska za czerwoną kartkę. Chwilę później faulowany był Storozhuk i sędziowie odgwizdali szóste przewinienie. Sam poszkodowany poprosił o możliwość wykonania karnego. Niestety, strzelił źle – słabo i niecelnie. Dwadzieścia sekund później Storozhuk zrewanżował się za spudłowany rzut karny i zakończył indywidualną akcję Łukasza Sobańskiego. Zrobiło się więc tylko 5:7, a do zakończenia meczu zostały 64 sekundy. Gdyby udało się wcześniej wykorzystać karnego, Diabły grałyby więc o remis. Kolejną bramkę gospodarze strzelili tuż przed końcową syreną. W ostatniej sekundzie do siatki trafił Patryk Laskowski.
Po meczu pełnym walki i momentami
twardej gry, po wielu emocjach i również kontrowersjach, trzy
punkty pojechały do Lęborka. Goście wygrali 7:6, będąc w
kluczowych momentach meczu drużyną nieco lepiej zorganizowaną, a
przede wszystkim skuteczniejszą. Przyczyn porażki można doszukiwać
się w wielu aspektach, ale przede wszystkim trzeba zacząć od …
własnej defensywy i mniejszej liczby strat, gdyż po raz kolejny w
tym sezonie „kiwanie się” w obronie kosztowało utratę
decydujących o losach meczu goli.
Osobnym wątkiem są decyzje sędziowskie. Po meczu obserwator miał na pewno notes pełen uwag. Chętnie poznalibyśmy uwagi lub chociażby ocenę pracy arbitrów. Ogólny wniosek jest jeden, panowie stracili w pewnym momencie panowanie nad tym meczem. To spowodowało nerwy u zawodników. Czy mieli wpływ na wynik? Tę odpowiedź zostawiamy ich sumieniu i obserwatorowi.
Tekst i fot. (olo)