Trzecie zwycięstwo z rzędu odnieśli w piątkowy wieczór zawodnicy Red Devils Chojnice. Inny wynik, jak wygrana z ostatnią w tabeli P.A. Nova Gliwice, nie wchodził jednak w grę. Czerwone Diabły awansowały na szóste miejsce w tabeli.
Red Devils – P.A. Nova Gliwice 7:2
(3:2)
Bramki:
Mykyta Storozhuk 3 (5, 28, 33), Malouk Morad (8), Marvin Perković
(13), Łukasz Sobański (40), Alex Arriazu (40) – Łukasz Borkowski
(2), Maciej Małek (19)
Do meczu z P.A. Nova Gliwice Diabły przystąpiły bez pauzującego za kartki Andrii Burdiuha.
Plan na dzisiejszy był i musiał być prosty – wygrać jak najmniejszym nakładem sił i już myśleć o kolejnym meczu, który rozpocznie się ok. 44 godziny po zakończeniu tego spotkania i to w dalekim Chorzowie.
Goście, którzy już grają z nożem na gardle, nie zamierzali jednak tanio sprzedać skóry i niespodziewanie objęli prowadzenie. Już w 2. min. po akcji … bramkarza z Gliwic Dawida Barteczka przyjezdni strzelili pierwsi bramkę. Piłkę po strzale golkipera do siatki gospodarzy skierował Łukasz Borkowski. Kilka minut później gospodarze wyrównali. Piękną bramkę po silnym uderzeniu pod poprzeczkę zdobył Mykyta Storozhuk. Jak się później okazało, to on został bohaterem tego spotkania. I nie dlatego, że pięknie się kiwał i popisywał się umiejętnościami technicznymi, tylko dlatego, że grał zespołowo, widział na boisku kolegów i dzięki temu zdobył jeszcze dwa gole oraz asystował.
Co ciekawe, goście od samego początku przyjęli taktykę gry z wycofanym bramkarzem. Chcieli jak najdłużej utrzymywać się przy piłce, „wciągać” Diabły do gry i szukać swoich szans na kolejne bramki. Jednak przy takim wariancie gry trzeba być pewnym siebie i szybko grać piłką, a to gościom zupełnie nie wychodziło. W 8. min. piłkę przejął Malouk Morad i wyprowadził Diabły na prowadzenie. Jednak już wcześniej mogło i powinno być 2:1, jednak w znakomitej sytuacji Morad zachował się zbyt egoistycznie i nie podał piłki do świetnie ustawionego Patryka Laskowskiego. Niestety, brak podań w kluczowych momentach był dziś bardzo widoczny i to ważny aspekt, nad którym sztab trenerski musi mocno popracować.
W 13 minucie Czerwone Diabły podwyższyły wynik, a strzelcem gola był Marvin Perković. Wydawało się, że przynajmniej taki wynik utrzyma się do przerwy, ale tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziów przydarzył się błąd młodemu golkiperowi Red Devils. Kevin Kollar, który świetnie potrafi nie tylko bronić, ale też wyprowadzać piłkę, potknął się będąc z piłką przy nodze za polem karnym, stracił ją i goście wykorzystali ten prezent, zmniejszając wynik na 3:2.
W drugiej połowie długo utrzymywał się wynik ustalony jeszcze do przerwy, ale w 28. min. sygnał do ataku dał Storozhuk, który zaskoczył przyjezdnych strzałem do bramki z własnej połowy. Kilka minut ponownie Storozhuk pokonał bramkarza z Gliwic. W końcówce gościom odeszła już ochota na walkę i w ostatnich sekundach najpierw Łukasz Sobański (po podaniu do „pustaka” prze Storozhuka), a chwilę później Alex Arriazu ustalili wynik na 7:2.
Teraz przed Diabłami jeden dzień przerwy i w niedzielę ciężki mecz w dalekim Chorzowie z bardzo wymagającym rywalem Cleareksem.
Za 10 dni w niedzielę zakończenie rundy i pojedynek z FC Toruń.
Tekst i zdjęcia: Olek Knitter